“Nadszedł październik, rozsiewając po łąkach wilgotny ziąb, który wkradł się również do zamku.
(…)
A potem w okna zamku zaczęły bębnić krople deszczu wielkości pocisków karabinowych,
jezioro wezbrało, grządki kwiatowe zmieniły się w błotne strumienie,
a dynie Hagrida nabrzmiały do wielkości budek na narzędzia ogrodnicze”.